poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 2

-2 dni później-
Postanowiłaś się przejść,nagle dostałaś smsa od nieznanego ci numeru,ale i tak otworzyłaś.
To co zobaczyłaś obróciło twój świat do góry nogami,na zdjęciu był tu Adam(twój....od teraz były)całujący się z jakąś blondyną.
T:To jakiś żart!!!!!!!Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać.
K:Co się stało? Dlaczego płaczesz?
Kiedy podniosłaś głowę,twoim oczom ukazał się nie kto inny,a sam Harry Styles!
T:Chłopak mnie zdradził...
H: Współczuję ci,ale wiem jak to jest....
T:Wiesz?-powiedziałaś wycierając łzy
H:Tak,to mnie spotkało już 2 razy
T:Aha.
H:Chcesz iść do mnie obejrzeć jakiś film?
T;Jasne.
H:STOP!!!!!!!
T:co?
H:Jak masz na imię?
T:Monica.
H:A ja Harry.
T:Wiem kim jesteś.
H:Kolejna szalona fanka....?
T:Tylko nie szalona.I dałaś mu kuksańca.
-30 minut później-
Rozmawiacie z Harrym o wszystkim i o niczym.
Czujesz jakbyście znali się od dziecka.
Stoicie przed drzwiami do giga willi chłopaków.
Kiedy weszliście od środka zobaczyłaś 4 chłopaków i dopiero se zdałaś sprawę,że to twoi idole.
1D:Dziewczyna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-I po kolei się na cb rzucili.
T:Zaraz udusicie tę dziewczynę....:*A tak wgl to jestem Monica i was znam więc bez tej szopki z przedstawianiem.
N:Obejrzymy coś?
Wszyscy:Tak!!
*z perspektywy Zayna*
-2 godziny później-
Włączyliśmy horror i cały czas krzyczeliśmy a Monica paczała się na nas jak na 5 debili,ale co tu poradzić...:P
Monica śpi,ale chcemy ją obudzić,ale nwm jak.
N:Mam pomysł.
I poleciał do kuchni i wrócił z wielką paczką chipsów.
H:Teraz ci się jeść zachciało?
N:Patrzcie!
I blondynek wysypał całą pakę na Monicę,a ta zaczęła krzyczeć-Marsjanie mnie atakują!-
Padliśmy ze śmiechu na ziemie!
M:hahahaha.....Bardzo śmieszne.
O fuck już 23:00,zbieram się.
*z twojej perspektywy*
Wyszłaś z ich domu.
H:Monica!!!!!!!!!!!!
Odwróciłaś się i zobaczyłaś uśmiechniętego Harrego biegnącego w twoją stronę.
H:Zapomniałem- i dał ci buziaka w policzek-Pa!
On pobiegł a ty dalej stałaś tam gdzie wcześniej.
 TY!
Ty kiedy dowiedziałaś się o zdradzie.
 Chłopaki.
Ty i Lo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz